To był dobry weekend. Dużo się działo, pysznie się jadło i świetnie się wyjeżdżało.
Mama upiekła najpyszniejsze ciasto jakie u niej jadłam. W niedzielę pojechałyśmy do Ostrołęki. Spotkałam starych znajomych z rekonstrukcji historycznej, było świetnie - nie spodziewałam się tak miłego przyjęcia. :) Cztery godziny upłynęły tak szybko, że nawet nie zauważyłam, jak wszyscy się zebrali. A potem powrót i krótki postój na obiad w miłym towarzystwie.
Pogoda dopisała tak w sobotę, jak i w niedzielę. W sobotę wypociłam stres z całego tygodnia przy porządkowaniu świeżo ściętej trawy. Szkoda tylko, że nie mam węchu. Ciekawe jak pachnie taka trawa...
Później był grill w rodzinnym gronie w cieniu drzewa na ławce pod domem.
A całość zwieńczyło ciasto mojej Mamy, które upiekła jeszcze na Dzień Matki, a które ciągle było świeże i nie straciło nic ze swojego "muffinkowego" smaku.
Przepis:
6 jajek
1 szklanka cukru
2 szklanki mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
opakowanie cukru waniliowego
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
100 ml oleju
1/2 kg śliwek lub innych owoców, cukier do posypania
Składniki wymieszać, na koniec ułożyć owoce. Posypać cukrem. Piec w 200 stopniach przez godzinę.
Smacznego. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz